Dzisiaj jest 19 kwietnia 2024, 21:29


Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 40 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł: Pojebało was K.wa? W sierpniu do Chorwacji? 60 stopni w Cien
Nieprzeczytany postZamieszczono: 27 listopada 2014, 01:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 12 stycznia 2014, 19:41
Posty: 227
W zimowy piękny wieczór przy drineczku razem z kumplem zaczęliśmy rozmawiać o marzeniach.... Chcieli byśmy pojechać gdzieś dalej... Nigdy nie byliśmy gdzieś dalej za granicą naszego kraju. Padło słowo Albania... Oczy się zaświeciły... Co do kierunku byliśmy zgodni.

Było nas dwóch:
Scorpi na świeżo kupionym KTM LC8 ADVENTURE 950 (wcześniej xrv 750)
Kudłaty na świeżo kupionym BMW R1200 GS ADVENTURE (wcześniej DL 1000)

Zaczęliśmy odkładać kasę , załatwiać urlopy, ubezpieczenie zdrowotne, asistance, jakieś narzędzia i inne potrzebne pierdoły...

Spotkałem znajomego :
- Co tam u Ciebie , jakieś plany wyjazdowe na ten sezon?
- Z Kudłatym do Albanii jedziemy.
- Kiedy?
- W sierpniu.
- Poje.ało was ku.wa? W sierpniu na Chorwację? 60 stopni w cieniu?!!!

Chociaż pogoda powiedzmy mieliśmy zagwarantowana po tym co słyszałem.

Wolne załatwione od 12 sierpnia do końca miesiąca.
Kasa jest
Sprzęty spakowane.
Na wariata jeździłem do Szczecina po sakwy rowerowe żeby było w co się zapakować. Spisały się świetnie a kosztowały całe 220 pln.

12 Sierpnia - ruszamy o 9 rano. W planie mamy wydostać się z Polski przez Kołbaskowo.

W Kołbaskowie Tankujemy, dzwoni telefon. Kolega Darek z żoną Justyną. Zobaczyli na FB zdjęcie z rana kiedy wyjeżdżaliśmy z Koszalina.
- Scorpi mamy wolne od soboty, gonimy was, mów co musimy zabrać i załatwić.
- Euro , kuny, ubezpieczenie asistance, zielona karta i to chyba wszystko.
- ok lece załątwiać papiery, szerokiej drogi.

Darek z Justyna mieli jechać gdzieś w Polskę ale momentalnie na totalnego spontana postanowili za kilka dni dołączyć do nas.

Za Kołbaskowem łapie nas pierwszy deszcz. Po 50 km wychodzi słońce.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Chcemy przez Niemcy dojechać jak najdalej na południe. Plan max 1050km.

Po drodze zatrzymujemy się na tankowanie, lanie i jedzenie, Średnia prędkość przelotowa 130-150 km/h. Kilometry szybko lecą...
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zaczyna się ściemniać. Zostało 100 km do celu.

Obrazek

Znowu zaczęło siąpić. Jedziemy do celu do miejscowości [url="https://www.google.pl/search?q=Neuschwanstein&sa=X&biw=1440&bih=743&tbm=isch&tbo=u&source=univ&ei=QWJ2VIKvJoHQOu2KgaAH&ved=0CB8QsAQ"]Neuschwanstein[/url].
Są tam Do zwiedzenia zamki niczym z bajki Disney-a.

Jest godzina 23. Za nami 1050km. Zajeżdżamy na camping na który prowadzi nas nawigacja. NA campingu Ochroniarz po angielsku tłumaczy nam ze w Niemczech campingi otwarte są do 22 i ze niestety nie może nam pomóc. Wysyła nas do Austrii. Mówi ze tam może będzie nam łatwiej znaleźć jakiś nocleg. Zostaje hotel za kolosalne jak na nasz budżet pieniądze. Wbijamy w navi kolejny camping i jedziemy próbować gdzie indziej. Na drugim campingu podobna sytuacja. Recepcja zamknięta. Z ogródka piwnego dobywa się mocno zawiany głos Niemca seplemiący:
- Polszzzzka.... polscka....
Niemiec nachlany jak automat zobaczył napis Polska na kamizelce odblaskowej Kudłatego.
Razem z Niemcem siedział Polak który mówi do nas:
- Jak chcecie to chodźcie, pokaże wam gdzie możecie się rozbić a rano się rozliczycie z właścicielem, ale nie wiem jak wy to zrobicie. Nie możecie nawet zaszeleścić. To Niemcy, tu wszyscy o tej porze śpią. To nie Polska - tańce hulańce i gra na gitarze przy ognisku do rana....
Faktycznie jedyne co było słychać to świerszcze i dobiegające z namiotów chrapanie starych Niemców....
Kudłaty zapala latarkę i podchodzi do namiotu ocenić miejsce na nasz namiot, w tym momencie w jednym z namiotów zaczyna ujadać jakiś zbudzony pies...
- Kudłaty spadamy stąd - powiedziałem.
Pojechaliśmy dalej szukać jakiegoś noclegu na dziko. po dwóch godzinach zjeżdżamy z drogi wąskim asfaltem do jakiegoś parkingu. Obok jest jakaś zamknięta w nocy knajpka a przy niej ładny trawnik. Postanawiamy rozbić się tam na dziko. Ustawiamy budzik na 6 rano co by zwinąć namiot zanim przyjedzie właściciel. Po 1050 km i 2 godzinach szukania noclegu w końcu kładziemy się w namiocie na parę chwil.

Obrazek

Obrazek

Rano czeka nas niespodzianka....


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Pojebało was K.wa? W sierpniu do Chorwacji? 60 stopni w
Nieprzeczytany postZamieszczono: 27 listopada 2014, 08:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 21 maja 2013, 11:33
Posty: 572
:idea:

Opowieść ekstra się zaczęła ale ten tytuł... 8-)


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Pojebało was K.wa? W sierpniu do Chorwacji? 60 stopni w
Nieprzeczytany postZamieszczono: 27 listopada 2014, 11:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 28 czerwca 2013, 13:53
Posty: 405
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
Hehe, pewnie knajpa okazała się Błękitną Ostrygą z Akademii policyjnej :D

_________________
KTM 1190 Adventure


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Pojebało was K.wa? W sierpniu do Chorwacji? 60 stopni w
Nieprzeczytany postZamieszczono: 27 listopada 2014, 13:26 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 12 stycznia 2014, 19:41
Posty: 227
Całą noc nie mogliśmy zasnąć. Może troszkę przesadziliśmy z dystansem jak na pierwszy dzień a może byliśmy tak nabuzowani chęcią jazdy ze nie mogliśmy zasnąć. Czasem tak mam ze no wiesz.... Jeździć jeździć jeździć.... Budzi nas budzik ustawiony na szóstą rano. Jeszcze kilka drzemek i męska decyzja - wstajemy. Wychylamy łby z namiotu a tu niespodzianka.
Obrazek
Jesteśmy na trawniczku przy samym jeziorze. Za jeziorem piękne widoki górskie a na zboczu gór piękny dysney-owski zamek. Cisza spokój krystalicznie czysta woda, ład porządek jak to w Niemczech. Na żadnym Campingu niema takich widoków a na dodatek za free.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Obrazek

Zwijamy namiot. Pakujemy wszystko na Tira (tak nazwaliśmy pózniej GS-a bo naprawdę był zapakowany jak Tir a prowadził go nieco ponad 60 kilogramowy Kudłaty.

Obrazek

Bierzemy jakiś prowiant i robimy śniadanko i poranną kawę z pięknymi widokami w tle. W takim otoczeniu poranna kawa naprawdę smakuje inaczej.

Obrazek
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Pakujemy się i jedziemy pooglądać zamki z bliska. Zaczyna padać deszcz. jest 8 rano. Kolejki do zamków straszne a w nich turyści z aparatami o półmetrowych obiektywach. To zdecydowanie nie to czego szukam na bałkanach. Wole zobaczyć coś co innych nie interesuje. Jestem daleki od zwiedzania miejsc gdzie przyjeżdżają miliony turystów z wielkimi obiektywami. Cykamy kilka fotek i odpuszczamy sobie zwiedzanie wnętrz zamków.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jedziemy do pobliskiej miejscowości zrobić jakieś małe zakupy. Podczas zawracania silnik w KAcie gaśnie i motocykl nie reaguje na przycisk rozrusznika. Deszcz pada coraz mocniej. Przed oczami czarne wizje, przypominam sobie ze mam asistance. Kilka sekund i pierwsze co przychodzi mi na myśl - bezpiecznik. Otwieram schowek na zbiorniku, szukam bezpiecznika ignition, wyciągam - spalony. Wkładam zapasowy. Strzał z rozrusznika i Kuń śmiga jak nowy. Czas diagnozy i naprawy usterki jakieś 30 sekund :D Uwielbiam ten motór.

Robimy zakupy, wcinamy coś na ciepło w mc Donaldzie i kupujemy zapasowe bezpieczniku w sklepie z częściami samochodowymi koło Maca.

Plan na dziś to przekroczyć granice z Austrią i dotrzeć na przełęcz Grossglockner - jak to mówią mekka motocyklistów, masa cudownych winkli oraz przepięknych widoków.

Wyjeżdżamy z Niemiec. Nadal pada deszcz. Przejeżdżamy przez tunel i już jesteśmy w Austrii. Kupujemy winietki minetki na stacji paliw i Jedziemy coraz to bardziej zacieśniającymi się winklami. Jest mokro ślisko i zimno. Przypomina mi się tekst kolegi ... Pojebało was ku.wa? W sierpniu na Chorwację? 60 stopni w cieniu?!!! Rozszarpałbym chyba jak by był pod ręką... Uświadamiam sobie ze błędem było zostawienie w domu podpinek i membran z kurtki. Mokry asfalt ale co mnie zadziwiło, jest tak szorstki ze nawet na mokrym mitas e07 nie chciał zerwać przyczepności przy gwałtownym przyspieszaniu. Miałem wrażenie ze prędzej kat pójdzie na koło niż zerwie przyczepność.

Po drodze zatrzymujemy się na chwile odpoczynku i podziwiamy Austryjackie widoczki. To w końcu stąd pochodzi mój wymarzony motór.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek



Jedziemy dalej. Deszcz pada coraz mocniej. Zatrzymujemy sie w korku. Stoimy. Czuje ze buty się poddały a przeciwdeszczówka już nie zdaje egzaminu. Ściskamy ręce na rozgrzanych do czerwoności manetkach a z rękawic ciurkiem niczym z kranu leci ciepła woda. Rękawice tak nasiąkły ze ważyły chyba z kilogram. Woda zaczęła przedzierać się po rekach przez co kurtka zaczęła nasiąkać od rękawów do tego stopnia ze w końcu cały już byłem mokry. Po ok 30 minutach stania w korku postanawiamy puścić się za jakimś motocyklistą i omijać co się da. JA jakoś lece patrząc w lusterka jak sobie radzi kudłaty z tymi wielkimi walizami na swoim wielkim tirze. Okazuje się ze był wypadek. Omijamy miejsce zdarzenia i dalej idzie już łatwiej. Nieustannie pada.

Obrazek

Obrazek

Obrazek



Zatrzymujemy się na stacji na tankowanie. Zaczynam trząść się z zimna, cały przemoczony. Troszeczkę się przeraziłem kiedy zdjąłem rękawice i zobaczyłem przesiąknięte zżabiałe sine łapy w których powoli traciłem czucie.

Obrazek

Ogrzewam i osuszam ręce na stacji pod suszarka do rąk. Zakładam foliowe rękawiczki pod rękawice motocyklowe , biorę parę sztuk na zapas i jedziemy dalej.


Przejeżdżamy jeszcze parę kilometrów i kapitulujemy. Niema szans na poprawę pogody. Cały czas leje. Cofamy się kilka km do hoteliku który mijaliśmy. Hotelik przyjazny motocyklistom a na dodatek stało przed nim BMW wiec musi być wygodnie :D

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

To co zaoszczędziliśmy na ostatnim dzikim noclegu tutaj oddajemy z nawiązką. 80euro za pokój ze śniadaniem za dwie osoby. Nie mamy wyjścia a na kempingu i tak niema szans na wysuszenie ubrań. Jesteśmy padnięci gorzej niż poprzedniego dnia. Wieszamy szmaty na grzejniku specjalnie do tego stworzonym. Robimy obiado-kolacje , kawę, prysznic i do ciepłego wyra.



Niestety do samej przełęczy zostało nam kilkadziesiąt kilometrów. Co najlepsze jak się już rozpakowaliśmy w hotelu, przestało padać. Że ja też się nasłuchałem jak to będzie gorąco na bałkanach. Austria to piekny kraj ale niestety nie było mi dane zobaczyć go w słońcu. Jakoś nie chce tam wracać po tym co przeżyłem. Jeszcze nigdy tak nie przemokłem. 8 Godzin za kierownica w nieustającym deszczu.


Idziemy spać... Ciekawe co nas czeka jutro :(


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Pojebało was K.wa? W sierpniu do Chorwacji? 60 stopni w
Nieprzeczytany postZamieszczono: 28 listopada 2014, 00:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 12 stycznia 2014, 19:41
Posty: 227
Dzień 3.
Dzisiaj Jedziemy na przełęcz Großglockner. Mamy też się spotkać wieczorem z Adamem i Izą na Kawasaki klv1000 którzy mają do nas dołączyć. Jadą z Warszawy.

Wstajemy rano i idziemy na śniadanie które mieliśmy w cenie noclegu. Fajna klimatyczna stołóweczka ze świeżutkim pieczywem i innymi smakołykami.

Obrazek

Obrazek


Ubrania podeschły nieco ale do suchości jeszcze wiele im brakuje. Ubieramy na siebie wszystko co zostało nam suche. nogi zabezpieczam workami na śmieci na które zakładam buty. To chyba najlepsza membrana do butów - niezawodna. Pakujemy sprzęty i ruszamy w kierunku przełęczy. Oczywiście jak każdy dotąd dzień musi zaczynać się czym??? oczywiście że deszczem. O 60 stopniach w cieniu nawet niema mowy. Po tym jaką pogodę matka natura nam sprezentowała w Austrii stwierdziłem że: Jeżeli pojedziemy dalej i będzie nawet te 60 stopni w cieniu i zacznę coś narzekać że gorąco duszno itd. to proszę przypomnijcie mi jedno słowo - AUSTRIA. Obiecuje od razu zamknąć ryj.

Obrazek

Jest zimno mokro, chmury wiszą kilka metrów nad ziemią. Wjeżdżamy w coraz wyższe partie gór. Płacimy na bramkach za wjazd na przełęcz bodajże 23euro od osoby o ile dobrze pamiętam. Jedziemy dalej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Całe piękne widoki zasłaniają nam chmury. Wjeżdżamy w nie i po kilku kilometrach czujemy sie jak w niebie. Widoczność spada do kilkunastu metrów. Temperatura powietrza zbliża się ku zeru.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek



NA ostrych winklach i nawrotach mijamy rowerzystów z których pleców unosiły się obłoki pary. Współczuje im. Wydawało się ze pedałowali w miejscu.

Obrazek

Wjeżdżamy coraz wyżej gdzie mamy przyjemność pobawić się śniegiem w sierpniu. Lepimy bałwana, rzucamy śnieżkami jak dzieci :D Fajna zabawa a przy tym śmiejemy się z tekstu.... w sierpniu na Chorwację, 60 stopni w cieniu....

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Na samej górze przełęczy przejeżdżamy przez tunel na drugą stronę pasma gór.
Z drugiej strony wita nas inny świat. Suchy asfalt, temperatura kilka stopni wyższa, i jakoś tak ładniej. Zero mgły i nisko wiszących chmur, które zasłaniały całe widoki. Momentami przebłyskujące promienie słońca przez cienką warstwę chmur napawają nas optymizmem. Słońce to coś czego bardzo nam brakowało.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zatrzymujemy się by chwile odpocząć , napić się kawy z termosu, która zaparzyliśmy jeszcze w hotelu, schrupać parę ciastek i nacieszyć się pięknymi widokami.

Obrazek

Obrazek


Na zboczach gór pasą się alpejskie krówki które wcale nie są fioletowe.

Obrazek

Co chwile mijają nas motocykle. Kilka trampków, kilka katów, kilka sportów, kilka afryk i masaaaaa Gejesów. Ludzie powariowali. Wszędzie tylko te wystające cycki. Jak nie w gejesie to w R-ce. Tam najlepiej było widać jakich motocykli najwięcej jeździ po asfalcie jako turystyk.

Obrazek

Obrazek

Jedziemy na dół troszkę odważniej składając się w zakręty na suchym gładziutkim asfalcie. Coś pięknego. Aż chciało by się tam wrócić na jakimś plastikowym wścieklaku.

Po drodze zatrzymujemy się przy nie wielkim wodospadzie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zjeżdżamy z przełęczy i mijamy przepiękne wioski wzdłuż rzeki płynącej przez przełęcz. Znowu zaczyna padać. Uzbrajamy się w przeciwdeszczówki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wbijamy się na autostradę i ciśniemy w stronę granicy ze Słowenią do miejscowości Villach. Tam mamy spotkać się z Adamem i Izą.

Obrazek

Chwile czekamy na nich

Obrazek

Witamy ich kawą i ciastkami. Kudłaty znał ich wcześniej. Ja widziałem się z nimi po raz pierwszy. Generalnie we czwórke mieliśmy podobny plan na tą podróż.
Jako że jestem chory na pomarańczową gorączkę bardzo mi sie podoba kolor kawasaki :D

Obrazek

Obrazek

Przekraczamy Granicę ze Słowenią przez małe przejście graniczne gdzieś w górach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Deszcz zmusza Adama i Ize do ubrania kondonów.

Obrazek

Jedziemy bardzo ciasnymi serpentynkami przez Triglavski Park Narodowy. Piękna trasa. a widoki wg mnie lepsze niż na Grossglockner.

Obrazek

Ciasne serpentyny wyłożone brukiem na zakrętach nie wydawały się być do końca bezpieczne.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Piękne widoki skalistych gór i cudownego koloru strumienie były czymś co chcieliśmy zobaczyć. Żeby jeszcze pogoda była lepsza.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zjeżdżamy z gór drogą usianą dziesiątkami zakrętów. Jedziemy wzdłuż strumienia który staje się coraz to większą rzeką. Dojeżdżamy do miejscowości Canal gdzie przejeżdża się mostem który często można było zobaczyć na zdjęciach w relacjach innych motocyklistów.

Obrazek

Obrazek


Jedziemy dalej , przekraczamy granicę z Włochami. To trzeci kraj dzisiejszego dnia. We Włoszech jedziemy po ciemku na camping. Czuć ciepłe powietrze i jak by odmieniony klimat. Wieje dość porywisty ale ciepły wiatr. Zajeżdżamy na camping. Próbujemy się dogadać po angielsku. Pani nalicza nam po ok 17 euro za osobę. Próbujemy dogadać się ile za co? Ile za motocykl ile za osobę , ile za namiot? Pani chyba nie zrozumiała i wróciła do kasy. Postukała w klawisze i przyniosła karteczkę na której było napisane 15 euro od osoby co zdecydowanie bardziej nam się spodobało. Próbujemy rozbić namioty. Włochy to bardzo skalisty kraj. Wbicie śledzi od namiotu było nie lada wyzwaniem nawet dla siekierki którą kudłaty zabrał w kuferku tira.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po rozbiciu obozu wyciągamy szpej i robimy kolacje na studni. Później prysznic, pranie i czas iść spać. Camping drogi, wifi płatne jakieś chore pieniądze, nie da się nawet normalnie rozbić namiotu... jakaś masakra. Za to cenę sobie odbiliśmy mocząc się długo pod prysznicem z ciepłą wodą :D

Obrazek

Obrazek

Obrazek



Jutro mamy zamiar z Włoch przez Słowenię dojechać do Chorwacji.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Pojebało was K.wa? W sierpniu do Chorwacji? 60 stopni w
Nieprzeczytany postZamieszczono: 29 listopada 2014, 23:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 czerwca 2014, 12:49
Posty: 140
fajnie się czyta , pogoda nie oszczędzała z początku ciekawe jak dalej .
ciekawi mnie czy tak doładowany ten tir kolegi faktycznie spalał mniej od kata przy takiej samej jeździe


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Pojebało was K.wa? W sierpniu do Chorwacji? 60 stopni w
Nieprzeczytany postZamieszczono: 30 listopada 2014, 13:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 12 stycznia 2014, 19:41
Posty: 227
Jeśli chodzi o spalanie Tir-a to na autostradzie przy 150 palił ok pół litra mniej. Przy mniejszych prędkosciach różnica była jeszcze bardziej zauważalna a na serpentynach Bmka paliła koło 6 gdzie kacior 8,5 łykał jak młody rekin mięsko.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Pojebało was K.wa? W sierpniu do Chorwacji? 60 stopni w
Nieprzeczytany postZamieszczono: 30 listopada 2014, 16:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 08 grudnia 2011, 12:58
Posty: 3365
Lokalizacja: Dęblin, Wawa.
Nie boisz się jeździć na tej oponie z tyłu?

_________________
Był Junak M10, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4620 sc, exc520, a teraz Obrazek
WSK jest nadal :)
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Pojebało was K.wa? W sierpniu do Chorwacji? 60 stopni w
Nieprzeczytany postZamieszczono: 30 listopada 2014, 16:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 sierpnia 2013, 14:08
Posty: 152
He też mi taka myśl przeszła jak zobaczyłem ten "zacny" bieżnik na zdjęciach.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Pojebało was K.wa? W sierpniu do Chorwacji? 60 stopni w
Nieprzeczytany postZamieszczono: 30 listopada 2014, 21:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 12 stycznia 2014, 19:41
Posty: 227
Dlaczego mam sie bać?:D Zrobiłem na tej oponie ponad 7 tys km i doszła do ogranicznika. Nie miałem ani jednej niebezpiecznej sytuacji na drodze a jesli chodzi o szutry to naprawde niezle sobie radzi. To najbardziej wytrzymała opona dualowa jaka znam. A jesli chodzi o mityczna twardosc mitasó to sprawdzałęm szoromierzem nowa mitas e07 i metzeller carrooo 3 i tak samo miekka jest.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 40 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Theme created StylerBB.net