Każdego zachwyca coś innego.
Dla wytrwałych, ostatni przystanek.
https://vimeo.com/350391721Same asfalty, jak dla mnie mogli by je zaorać w cholerę.
Przejechaliśmy wedle wskazań KTM-a 5500km, ale ta menda oszukuje na plus o jakieś 6km więc wynik jest zawyżony.
Nie tylko jeździliśmy po szutrach, zwiedzaliśmy również różne miejsca.
Wpadło nam w łapki lotnisko strategiczne za czasów komuny w BIH i przeuroczy Mostar.
Polecam nocną porą usiąść z piwkiem pod mostem i poczekać aż muezini będą nawoływali do modlitw.
Klimat niesamowity.
Oczywiście zaliczony Durmitor ze swoim siodłem, po prostu bomba. Sceneria jak z jakiegoś filmu fantazy, brakowało tam tylko trola skalnego, który obrzucił by nas skałami.
W Bułgarii znaleźliśmy jakieś mauzoleum pokomunistyczne, porzucone w cholere. Nie mniej robiło wrażenie swoim rozmachem.
Teraz taka ciekawostka, dotycząca islamistów.
Podczas wyjazdu spotkaliśmy tylko jedną kobietę z owiniętą chustą głową. Zero skrzynek na listy, po prostu normalka.
Chodzą sobie kobiety w spodenkach i krótkim rękawku.
Macedonia mnie osobiście zaskoczyła, dwa lata temu wracając z AL przejechaliśmy zachodnią stroną i to był dramat, syf, brud, np. zagroda z baranami w centrum miasteczka. Teraz wracaliśmy wschodnią i totalne przeciwieństwo, czysto, ludzie inni, zero smrodu.
Żeby nie było kolorowo, na poprzednim wyjeździe w AL nie pokonaliśmy drogi do Telepene.
Zmęczenie było za duże i droga przez góry nas pokonała, tym razem było podobnie.
Pokonał nas strumień, który zabrał drogę pozostawiając pierońską przepaść.
Musieliśmy zawrócić 50km, ale jak pisałem w pierwszym poście, trasę modyfikowaliśmy na bieżąco.
Grecja tak nam dowaliła upałami, że więcej nikt na Grecję w miesiącach wakacyjnych mnie nie namówi.
Bułgaria za to cała w deszczu, to była jedna jedyna noc w schronisku pod dachem, cała reszta wyprawy pod namiotami.
Przez całe 3 tyg mieliśmy tylko jeden dzień odpoczynkowy.