Witam.
Mam mały problem. Kupiłem 690 enduro z 2009 z małym przebiegiem i wyglądające dobrze
. Polatałem trochę ze 300km. Coś słabo palił zimny, to wymieniłem akumulator (na oryginalny) i od razu zaczęły się problemy
.
Lampka Fi sygnalizuje błąd temperatury cieczy chłodzącej (od razu po wymianie aku). Przejrzałem wiązkę - przy zaciskach (masowych?) pod airboxem obok regulatora napięcia kilka przewodów było przetartych – zaizolowałem. Więcej nic nie znalazłem. Po rozłączeniu aku błąd na chwilę znika tak, że można silnik odpalić – chodzi normalnie, ale zaraz lampka zaczyna migać kodem. Niby można tak jechać, ale po jakimś czasie świeci na stałe. Po zgaszeniu już się nie uruchomi. Zamówiłem czujnik temperatury, ale w serwisie twierdzą, że i tak muszę przyjechać na skasowanie błędu. Jakiś mechanik wcześniej twierdził, że nie muszę, że komputer jak dostanie dobry sygnał to sam skasuje błąd i lampka zgaśnie.
Może ktoś ma doświadczenie z tą lampka Fi?
Do najbliższego serwisu mam 200km to spory kłopot (urlop, laweta itp. Nawet nie wspominając o kasie
)
A jak by mi tak się zapaliła na wyprawie to też nie da się tego naprawić? Tylko trzeba do serwisu pod komputer ? To już wiem czemu ludzie wolą stare Teresy i Afryki
Może do tego motorka od razu trzeba kupić jakiś program do diagnostyki komputerowej, żeby samemu go serwisować?